niedziela, 15 grudnia 2013

Gdzie kucharzy 8, tam 500 pierniczków!


W Lizbonie nie czuć świątecznego uroku. Bo co to za Gwiazdka, jak na zewnątrz 15°C? Przecież nie ubiorę palmy w bombki.
Sytuację mogły zmienić tylko pierniczki. Dużo pierniczków. Toteż przybyliśmy z odsieczą, na ratunek duchowi świąt!













Kształtow przybywało z każdą minutą,nikt nie próżnował.







Aż w końcu przyszedł czas na dekoracje!
Ślimaki, żaby, św. Mikołaje, koty o zielonych oczach...



...kolorowy Android niosący milion nowych aplikacji...



...Polska, prawie biało - czerwona!





...dym unoszący się z komina - rzecz niespotykana...



...palmy w górach, i dziwne stwory...



 ...książka do Javy, żmija zygzatowata, pas Saturna...



...Snoopy...


...i wiele, wiele innych, na stole glutenowym...






...i bezglutenowym :)






W przedpokoju, w kuchni, wszędzie pierniczki! Dla niektórych to pierwsze Święta Bożego Narodzenia w życiu :)



 Tu stół superbohaterów - Batman, SuperMan...



...i Teletubisie, trochę przerażające w swej słodyczy.



Dzięki pierniczkom Święta w Lizbonie zostały uratowane.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu

Translate