W Lizbonie nie czuć świątecznego uroku. Bo co to za Gwiazdka, jak na zewnątrz 15°C? Przecież nie ubiorę palmy w bombki.
Sytuację mogły zmienić tylko pierniczki. Dużo pierniczków. Toteż przybyliśmy z odsieczą, na ratunek duchowi świąt!
Kształtow przybywało z każdą minutą,nikt nie próżnował.
Aż w końcu przyszedł czas na dekoracje!
Ślimaki, żaby, św. Mikołaje, koty o zielonych oczach...
...kolorowy Android niosący milion nowych aplikacji...
...Polska, prawie biało - czerwona!
...dym unoszący się z komina - rzecz niespotykana...
...palmy w górach, i dziwne stwory...
...książka do Javy, żmija zygzatowata, pas Saturna...
...Snoopy...
...i wiele, wiele innych, na stole glutenowym...
...i bezglutenowym :)
W przedpokoju, w kuchni, wszędzie pierniczki! Dla niektórych to pierwsze Święta Bożego Narodzenia w życiu :)
Tu stół superbohaterów - Batman, SuperMan...
...i Teletubisie, trochę przerażające w swej słodyczy.
Dzięki pierniczkom Święta w Lizbonie zostały uratowane.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz